Zapraszam na kolejny rodział ;) Zostaw po sobie ślad xD
Harry w
towarzystwie El i Lou, oraz swojej córki chodzi od sklepu do sklepu w jednym
największych centr handlowych w Londynie. Choć są tam od niedawna, to już sporo
fanek poprosiło ich o zdjęcia, bądź autografy.
- Zajdźmy jeszcze tutaj- zarządza Eleanor i bierze za rączkę
Darc. Dziewczyny wchodzą przodem do sklepu i po chwili znikają za wieszakami.
Louis obładowany torbami z zakupami swojej dziewczyny siada na ławce, a zaraz
dołącza do niego Hazza.
- Darcy jest niesamowita- uśmiecha się szeroko do
przyjaciela.
- Jest całkiem okej- odpowiada Styles, wzruszając ramionami. Polubił
tę dziewczynkę, ale czasami męczy go jej entuzjastyczne zachowanie. Jest miła,
uśmiecha się, przytula go. Niby nic złego, ale dla Harry’ego jest to zupełna
nowość, a ten chłopak nie lubi zmian w swoim życiu.
- Jesteś idiotą, mój drogi przyjacielu- Tomlinson kładzie
loczkowi dłoń na ramieniu i wypowiada te słowa z poważną miną.
- Co? Dlaczego?- zdumiewa się zielonooki. Marszczy brwi tak,
że na jego czole powstają pojedyncze zmarszczki.
- Bo masz przed sobą skarb, a go nie dostrzegasz- odpowiada Tommo,
jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. Widząc jednak zdezorientowanie
swojego towarzysza, postanawia wytłumaczyć mu to w inny sposób.- Czy odkąd
pojawiła się Darcy byłeś w klubie?
- Nie- odpowiedź automatycznie wychodzi z ust bruneta
- Spożywałeś alkohol?
- Nie
- Ćpałeś?
- Nie
- Pieprzyłeś jakąś laskę?
- Nie
- I widzisz. Dzięki niej nie robisz już takich bezmyślnych
rzeczy. Ona jest jak takie twoje światełko w tunelu, a ty jesteś ślepi, że nie
potrafisz tego zauważyć.- wyjaśnia Lou z dumą, że udało mu się zaskoczyć
lokersa.
- Poetycko- burczy pod nosem Hazz- Skąd u ciebie tak głębokie
przemyślenia?
- Oglądałem ostatnio z El jakiś film psychologiczny.- wzrusza
ramionami, wzrokiem przeszukując sklep w poszukiwaniu dziewczyn.- Podnoś swoje
dupsko, Styles.
- Tylko nie dupsko!- sprzeciwia się Hazza- to jest seksowny
tyłeczek- porusza zabawnie biodrami, a po chwili klepie się w tyłek.
- A potem się dziwimy skąd tyle Larry shippers.- wywraca
teatralnie oczami Lou, śmiejąc się pod nosem z zachowania młodszego
przyjaciela.
***
- Prosiłem cię tylko o jedno. Jedna rzecz, którą i tak
musiałeś spieprzyć- Harry słucha kolejnego wykładu na temat swojego ‘karygodnego’
zachowania. Podczas ich pobytu w centrum handlowym jeden z tych szujowatych
paparazzi zrobił im kilka zdjęć, co nie bardzo spodobało się zarządowi.
- Zluzuj majki, Paul- mówi, rozkładając się wygodniej na
fotelu i poprawia komórkę przy uchu.
- To nie jest zabawne- ponownie słyszy zirytowany głos
swojego menadżera- choć przez chwilę mógłbyś być odpowiedzialny?
- Zastanowię się- odpowiada zaczepnie lokers, uważnie
przyglądając się lodówce, na której przyczepiony był rysunek Darcy. Na białej
kartce znajdował się duży, biały dom, z wielkim ogrodem pełnym kolorowych
kwiatów. Koło domu stał czarny, sporych rozmiarów samochód, który do złudzenia
przypominał Range Rovera loczka. Usta Harry’ego rozciągnęły się z uśmiechu,
który bez dwóch zdań był szczery. – Muszę kończyć i postaram się być grzeczny-
mamrota do słuchawki, wciąż wpatrzony w arcydzieło stworzone małą rączką jego
córki. Odkłada telefon na szafkę i wstaje, energicznym krokiem zmierzając do
swojej garderoby. Wchodzi do jej wnętrza i wyszarpuję w środka dwie walizki.
- Wyjeżdżasz? – słyszy melodyjny głos Darc. Odwraca głowę w
jej stronę i uśmiecha się szeroko, będąc jednocześnie dumnym ze swojego
pomysłu.
- Nie. My wyjeżdżamy, oboje.- przygląda się ze reakcji
brunetki.
***
Część
drogi mija im w ciszy. Darcy wpatrzona jest w krajobrazy, rozciągające się za
oknem. Harry nie powiedział im, gdzie jadę, nie uchylił dla niej nawet rąbka
tajemnicy. Jej powieki robią się coraz cięższe i powoli przegrywa ‘’walkę’’ z
nadchodzącym snem.
Tymczasem Hazza beztrosko prowadzi samochód, ukradkiem
zerkając w stronę brązowookiej dziewczynki. Delikatny uśmiech błąka się po jego
twarzy, gdy widzi dziecko ze spokojną twarzyczką, lekko rozwartymi, malinowymi
usteczkami i kilkoma loczkami, błąkającymi się po jej uroczej twarzyczce.
Szczerze powiedziawszy Harry musi przyznać, że była śliczna, nawet bardzo. W przyszłości
będzie miała wielu adoratorów- przemyka mu przez myśl, więc mimowolnie mocniej
zaciska dłonie na kierownicy. Nie może znieść myśli, że jakiś typek może
dotknąć tej małej istotki, a co dopiero jej skrzywdzić. Szkoda, ze nie wie, jak
bardzo on potrafi ją skrzywdzić swoją obojętnością.
Drugą,
znacznie krótszą część spędzają na rozmowie. Dziewczynka wydaje się naprawdę
inteligentna, a zarazem urocza, co jest lekko zadziwiające, biorąc pod uwagę
jej wiek. Darcy pogłaśnia nieco muzykę, lecącą w samochodowego radia i nuci pod
nosem jej melodię, dopóki nie słyszy bruneta, która śpiewa. Patrzy na niego
swoimi wielkimi, kakaowymi oczami, które teraz święcą się od nagromadzonego w
szczęścia. Dokańczają piosenkę wspólnie.
- Kiedyś stworzymy duet i nagramy płytę- wzdycha Harold,
przeczesując dłonią swoje włosy. Do jego uszu dobiega dźwięk śmiechu Darcy.
Porównuje go do tysiąca, a nawet miliona małych dzwoneczków, rozdzwonionych w
tym samym czasie. Ma naprawdę piękny śmiech, zresztą Joy też miała. – Za chwile
będziemy na miejscu.- wyjaśnia i skręca w lewą stronę, mijając znak ‘’Holmes
Chapel’’.
**********************************************************
Rozdział krótki, gdyż nie chciałam ponownie kazać wam czekać miesiąc ;)
A tak wgl to witam was, kochane! Jak życie?
mój status: w oczekiwaniu na wakacje xD
Jeśli przeczytałeś to skomentuj choć jednym słowem ;) Dla ciebie to nic trudnego, a dla mnie ogromna motywacja!