CZYTASZ=KOMENTUJESZ ;)
Harry
stoi naprzeciwko Darcy, która przegląda zawartość swojego plecaka w
poszukiwaniu odpowiedniego zestawu na wyjście. Mianowicie dziś jest ten dzień.
Dzień, w którym Harry’emu przyjdzie się spotkać z Paulem i przedyskutować z
menadżerem sprawę odnośnie pobytu Darc. Chce, aby dziewczynka zrobiła jak
najlepsze wrażenie, ale nie uda jej się bez odpowiedniego przygotowania.
- Nie masz jakiejś sukienki?- pyta już trochę
zniecierpliwiony Styles, krzyżując przy tym ręce na klatce piersiowej.
- Nie lubie sukieneczek- brązowooka marszczy nos.
*wspomnienie*
Szesnastoletni
Harold siedzi na łóżku w pokoju Joy, bacznie obserwując poczynania swojej
przyjaciółki.
- A może
ta?- Joy przykłada do siebie granatową sukienkę w kwieciste wzory.
- Jest
dobra- mruczy znudzony Harry, odbijając piłeczkę pingpongową o najbliższą
ścianę.
- Jest
beznadziejna- panna O’Donnel ciska materiałem sukienki w głąb szafy i wzdycha z
frustracją.- Nienawidzę sukienek- syczy pod swoim nosem.
- To załóż
spodnie- oznajmia Hazza, jakby to była najprostsza rzecz na świecie.
- To
największa impreza w tym roku… eh. Zresztą nie zrozumiesz-dziewczyna marszczy
nos i pociera palcami swoje skronie.
-
Przypomnij mi, co ja tu robię?- lokers przewraca teatralnie oczami, napotykając
morderczy wzrok swojej towarzyszki.- Za dwadzieścia minut musimy wychodzić-
mówi, spoglądając na zegarek.
- No to
może ta?- dziewczyna wskazuje na czerwoną sukienkę z mocnym wycięciem na
plecach.
- Jest
dobra- odpowiada jej znudzony Harold, przeczesując dłonią swoje niesforne loki.
- O
wcześniejszych dwudziestu też powiedziałeś, że są dobre- burczy zdenerwowana
Joy. Jak to możliwe, że ma szafę zapełnioną sukienkami, choć ich szczerze
nienawidzi, ale nie potrafi żadnej wybrać?
- Bo
wcześniejsze dwadzieścia były dobre- Hazza rozkłada się na łóżku panny
O’Donnel, wkłada ręce pod głowę i ze skupieniem przygląda się brunetce.
- Mam!-
krzyczy uradowana Joy, wymachując materiałem. Ściąga bawełnianą koszulkę przez
głowę, zsuwa jeansowe spodenki i zupełnie nie przejmuje się, że paraduje z
samej bieliźnie przed Harry’m. Zakłada czarny bralet, rozkloszowaną spódnice.
- Już ją
mierzyłaś- spogląda na swoją przyjaciółkę zdezorientowanym wzorkiem szafirowooki.
Panna O’Donnel wzrusza jedynie ramionami i niewinnie się uśmiecha.
Po kilku
minutach dyskusji odnośnie stroju, Darcy zakłada czarne rurki i różową
bluzeczkę z wizerunkiem księżniczki. Obie strony są zadowolone, a to jest najważniejsze.
- Uczesałbyś mnie?- mała brunetka wydyma dolną wargę, robiąc
przy tym proszącą minkę. Styles przewraca teatralnie oczami.
- Dlaczego nie zostawisz włosów rozpuszczonych?- pyta,
poprawiając kaptur od swojej bluzy.
- Nie lubię swoich włosów. Kręcą się- wzdycha smutno dziecko,
zerkając na swoje różowe baleriny.
- Jak można nie lubić loków?- zapytuję zdzwiony Harry.
- Są brzydkie- stwierdza jego córka, wzruszając ramionami. Dokładnie tak jak Joy- przelatuje przez
myśli loczka.
- Wcale nie są brzydkie. Są boskie- kontrargumentuje Hazza,
poprawiając swoje włosy przy lustrze.
- Twoje też są brzydkie- odpowiada mu Darc- nawet bardzo-
robi zdegustowaną minę, marszcząc zabawnie nosek. Harry wpatruje się w nią
zdumiony, ale jednocześnie rozbawiony.
- To jaką chcesz mieć tą fryzurę?
Harry
chwyta mała rączkę Darcy w swoją wielką, idąc z dziewczynką w kierunku windy. Z
góry spogląda na włosy dziewczynki i stwierdza, że w domu wyglądały lepiej.
Dziecko nie przejmuję się tym bałaganem na jej głowie, bowiem tę fryzurę zrobił
jej tato, więc nie ważne jak będzie wyglądać, dla niej będzie wyjątkowa. Mimo,
iż jest to niedokładny, krzywy warkocz, z którego wychodzą co poniektóre pasma
brązowych kosmyków. Wchodzą do przestronnej windy i jadą na odpowiednie piętro.
Gdy otwierają się drzwi, a oni wychodzą, Darcy mocniej zaciska place na dłoni
Harry’ego. Boi się spotkania z Paul’em oraz tego, że jej nie zaakceptują
pozostali przyjaciele jej ojca. Lokers wyczuwając jej strach, powinien ją
pocieszyć, dodać otuchy, ale zamiast tego puszcza dłoń małej i wpuszcza ją
pierwszą przez drzwi. Darc mimo chęci rozpłakania się, przełyka nerwowo ślinę i
z uniesioną głową idzie dzielnie przez korytarz. Wchodzą do pomieszczenia, w
którym znajduje się już reszta zespołu One Direction.
Darcy
dokładnie wygładza materiał swojej bluzeczki, aby tylko nie patrzeć na
przyjaciół swojego ojca. Boi się, że gdy tylko na nich spojrzy, będą na nią
krzyczeć i jej nienawidzić. W końcu jej osoba może zagrozić ich karierze, a
mama zawsze jej mówiła, że gwiazdy to egoistyczni ludzie, którym zależy jedynie
na sławie i pieniądzach. Oczywiście czasami ubierała to w inne słowa, ale
przekaz był ten sam.
- Darcy- wykrzykuje entuzjastycznie Louis i wstaje, aby
przytulić do siebie dziewczynkę.- Urosłaś słoneczko- uśmiecha się do niej
uroczo.
- Cześć Louis- dziecko minimalnie się rozluźnia i wysila na delikatni
uśmiech. Przygląda się twarzy Lou, zatrzymując się dłużej na jego oczach.
Błękit z domieszką szarości skrywa w sobie niesamowitą głębie. Darc zawsze
chciała mieć niebieskie lub zielone oczy. Ale jak to w życiu bywa, nie zawsze
dostajemy to, co chcemy, więc brunetka jest posiadaczką brązowych tęczówek.
- Kochani- chłopak łapie brązowooką za rękę i prowadzi bliżej
kanapy- To jest Darcy.
W
czasie, gdy Darc miło spędza czas w towarzystwie chłopców, Harry siedzi na
krześle obrotowym i słucha nudnego wykładu. Musi to, nie może tamtego.
Wszystkie słowa wpuszcza jednym uchem, a wypuszcza drugim.
- Paul, zrozumiałem- podnosi ręce w geście kapitulacji- i dam
sobie rade. Za miesiąc Darcy wyjeżdża, więc wszystko wróci do normy- mówi
neutralnym głosem, wzruszając ramionami. W głębi chce, aby ten czas minął jak
najszybciej.
- A jak ty sobie to wyobrażasz? Masz dopiero 23* lata, nie może
się wydać, że już jesteś ojcem. Wiesz jak ludzie na to zareagują. Stracicie
przez to…- menadżer nie zdąża dokończyć, bo przerywa mu Harold.
- To moje życie i nie obchodzi mnie jak ludzie zareagują-
prycha pod nosem- A poza tym nikt nie musi wiedzieć, że ona jest moja córką.
- A masz pewność, że w ogóle jest twoją córką?- pytanie zbija
zielonookiego z tropu.
- Oczywiście, że mam pewność- podnosi głos, który z łatwością
dobiega do pozostałych. Drzwi się otwierają i staje w nich pozostała część
zespołu.
- Co wy tu robicie?- pyta lekko wytrącony z równowagi Paul.
- Zaczekaj- oznajmia Niall i prowadzi Darcy obok Harry’ego.
- Teraz patrz- szczerzy się Liam. Wzrok Paula przechodzi z
osoby loczka na dziewczynkę i tak kilka razy.
- Przynajmniej nie pokazujcie się publicznie przez jakiś
czas- wzdycha zrezygnowany, kręcąc głową. Jeszcze raz patrzy na małą brunetkę,
w której policzkach pojawiają się dołeczki, takie jak u Stylesa.
- Do widzenia, proszę pana- żegna się z nim dziecko, unosząc
kąciki ust do góry.
Harry
podchodzi do Louisa, zostawiając swoją córkę za sobą, pod opieką Zayna i Nialla,
którzy są wręcz zachwyceni dziewczynką.
- Masz jutro czas. Znaczy głównie to Eleanor- pyta
przyjaciela.
- Mieliśmy spędzić czas w domu, ale zależy co proponujesz-
Tomlinson odpowiada po krótkim zastanowieniu.
- Co powiecie na zakupy? Darcy potrzebuje kilku rzeczy.
***********************************************************
PRZEPRASZAM ZA TAKIE OPÓŹNIENIE! ponownie :(
Jestem do dupy, wiem ;( Tak bardzo mi głupio...
To juz czwarty rozdział, jest coś o Joy (tak jak prosiliście) i reszta chłopaków.
Jak myślicie, co wydarzy się w przyszłym rozdziale? Czekam na wasze opinie!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ